Za każdym razem gdy mówię Nie! mojej 13 miesięcznej córeczce, w sytuacjach gdy dotyka rzeczy, których nie powinna, Ona śmieje się i myśli, że to zabawa, kontynuując niepożądane przeze mnie czynności. Czy ja coś robię źle? Czy jest sposób aby to zmienić?

Początki tego okresu poniemowlęcego są wspaniałe, niosą wiele satysfakcji, ale i często frustrują. Dzieci stają się coraz bardziej zdeterminowane, aby używać wszystkich swoich umiejętności w celu poznawania świata.
Dzieci chcą poznać wszystko – cały świat to ich szkoła. Jednocześnie nie mają jeszcze umiejętności samoograniczania. To znaczy, że nie potrafią opanować chęci posiadania, zjedzenia czy dotknięcia czegoś, niezależnie od tego ile razy zakazujemy. Jak to poznać?
Kiedy roczny maluch robi coś zabronionego a ty mówisz “Nie” – dziecko zatrzymuje się i cofa rączkę, ale zaraz po chwili powtarza wielokrotnie tę samą czynność śmiejąc się rozkosznie. Tak, to ten wiek.

Co zatem można zrobić aby dziecko wiedziało, że nasze zakazy to nie żarty?

Po pierwsze zdać sobie sprawę z tego, że dziecko w tym wieku nie jest w stanie samodzielnie opanować swoich nieakceptowalnych zachowań. Nie oznacza to, że nie mamy ustanawiać granic zachowań, ale trzeba być realistą jeśli chodzi o efekty naszych działań na tym etapie. Warto pamiętać także, że małe dzieci reagują dużo lepiej gdy słowa synchronizujemy z gestami.
Przykład? Maluch chce się bawić szufladą a my boimy się, że przytłucze sobie paluszki, co jest dość prawdopodobne. Dlatego mówimy: “Nie możesz bawić się szufladą” i spokojnie odsunąć jej rączkę. Ważnym jest aby nie złościć się przy tym, ponieważ tak jak pisałam, dziecko nie jest jeszcze w stanie opanować się od dalszego powtarzania tej zabronionej czynności, nie robi tego złośliwie. W żadnym wypadku nie należy malucha za coś takiego karać.
Następnie poszukaj czegoś co działa w ten sam sposób, a nie grozi urazem, aby dziecko mogło doświadczyć takiego wysuwania i wsuwania i włóż do środka ulubioną zabawkę. Może to być przerobione pudełko po butach czy cokolwiek innego co ma wysuwaną część. To jest tzw. przekierowanie. Rozpoznajemy potrzebę dziecka, i wewnętrzny przymus do poznawania świata i oferujemy tę możliwość w możliwie bezpieczny sposób.
Lepiej uzbroić się w cierpliwość, ponieważ rozwój samokontroli pojawia się dopiero około 6 – go roku życia. Także jeszcze wiele razy będziemy powtarzać bezskutecznie nasze zakazy. Może nas to kosztować wiele stresu, jednak dla dziecka takie doświadczenia to możliwość poznania sposobu radzenia sobie z frustracją, stresem i uczuciem zawiedzionych oczekiwań.

Co z rozkosznym śmiechem maluszka?

Źródła podają, że należy jak najmniej uwagi przywiązywać do tych zachowań które chcemy wyeliminować, czyli w tym przypadku – śmiechu dziecka – tak jakbyśmy ich niezauważali, ponieważ każda reakcja – pozytywna czy negatywna – jest reakcją nagradzającą. Natomiast brak reakcji sprzyja szybszemu zaniechaniu takich zachowań. Im jesteśmy spokojniejsi w takich sytuacjach i bardziej obojętni na te kolejne próby, tym lepsze efekty osiągniemy.
Jeśli chodzi o samo dyscyplinowanie dziecka, to musimy być bardzo uważni co do możliwych skutków metody jaką podejmiemy. Jeśli myślisz czasem o jakiejkolwiek formie dyscyplinowania fizycznego dziecka – czy to o trzepnięciu po dłoniach, czy drobnym klapsie, to musisz wiedzieć, że być może zahamuje doraźnie jakieś zachowanie, ale badania naukowe alarmują, że nie prowadzi ona do długodystansowej nauki pozytywnych zachowań – wręcz przeciwnie!
Dodatkowo uczymy dzieci, że jeśli jesteśmy źli, to nie zaszkodzi kogoś uderzyć, czy coś rozbić, co znacznie zwiększa prawdopodobieństwo, że jeśli się rozzłości, to uderzy! Poza tym dzieci będą być może przestrzegały zakazów i nakazów, ale nie z potrzeby serca, ale ze strachu przed karą.