Jest tysiące badań i publikacji świadczących o tym, jak kontakt z psem pozytywnie wpływa na nasze zdrowie i ogólny stan psychofizyczny, a dogoterapia staje się powszechna i dostępna nie tylko w ośrodkach dla niepełnosprawnych ruchowo i intelektualnie (choć tu pełni bardzo ważną rolę) ale i w przedszkolach, szkołach, podczas kolonii.

Ja dogoterapią zainteresowałam się kiedy sama borykałam się z problemami zdrowotnymi jednocześnie szukając sensu swojego życia. Zmęczona pracą w korporacji, zestresowana i znerwicowana zaczęłam doceniać zbawienny wpływ psów, które zawsze były częścią mojej codzienności. W tamtym czasie miałam pięć czworonogów, ale coś ciągnęło mnie ku większemu stadu. Przyjaźniłam się z ludźmi, którzy uprawiali sport psich zaprzęgów i których podziwiałam za to z jakim uporem i determinacją trenują siebie psy tworząc zgrana drużynę.

 

 

Pierwsze spotkanie w Ośrodku Rehabilitacyjno Edukacyjno Wychowawczym w Ochotnicy Dolnej to było ogromne zaskoczenie. Doskonale pamiętam dzień, w którym podjechaliśmy pod skromny budynek OREW’u zupełnie nieświadomi tego, co nas czeka. Pod murkiem ośrodka czekała na nas mała grupka podopiecznych.

Grzegorz (dziś razem prowadzimy firmę Psy na biegunach) jakby nigdy nic wypakował sprzęt i psy, a ja pokonując barierę niepewności i lęku razem z jednym z psów podbiegłam się przywitać.
Większość dzieci bardzo entuzjastycznie zareagowała na widok niebieskookiej, puchatej suczki husky, a fala wzruszenia dopadła mnie szybciej niż przypuszczałam.

Nie wiedziałam, co bardziej mnie rozczula, pełne szczerych emocji twarzyczki dzieci czy bezinteresowna radość psów i ich totalnie pozbawiona oceny postawa. To była dla nas wielka próba, bo nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z niepełnosprawnością. To był również początek nowej drogi, niezwykle pasjonującej pracy w dogoterapii.

To co działo się wtedy było niczym mały spektakl o prawdziwych emocjach, o szczerej więzi, o przyjaźni. Niektórzy podopieczni sami lgnęli do psów, inni potrzebowali czasu lub pomocy opiekunów. Wśród podopiecznych były dzieci z zespołem Downa, z autyzmem, z dziecięcym porażeniem mózgowym, niektóre bardzo samodzielne inne zupełnie zależne od pomocy opiekuna.

W całej tej sytuacji najlepiej odnalazły się psy. Nawet te na co dzień wycofane z odwagą  odchodziły po pieszczoty, te bardziej pewne siebie z cierpliwością poddawały się prezentacji sprzętu do zaprzęgów.

Razem z Grzesiem zaprezentowaliśmy jak bezpiecznie ubierać psa w szelki, buciki, kurteczki. Wspólnie z podopiecznymi wiele razy powtórzyliśmy te czynności zdumieni jak prosty kontakt z psem może okazać się nieoceniony w przełamywaniu barier.

Psy dużo szybciej niż my zdobyły zaufanie podopiecznych i opiekunów. To było dla mnie zupełnie zrozumiałe, postanowiłam więc świadomie uczyć się tej psiej postawy i czerpać z niej jak
najwięcej. Z wielką dumą obserwowałam nasze stado, jak po prostu, bez najmniejszych oporów stara się szczerze zaprzyjaźnić. Zazdrościłam moim psom tego luzu, tych spontanicznych zachowań, tego bycia sobą i już.

Dziś takie spotkania to nasza codzienność. Każdego dnia w tygodniu odwiedzamy podobne ośrodki prowadząc sesje dogoterapii dla dzieci, młodzieży i dorosłych. W międzyczasie zdobyliśmy kwalifikacje kynoterapeutów i przeszkoliliśmy nasze pieski pod kontem pracy w dogoterapii.

Psie zaprzęgi są bazą i fundamentem naszej działalności i wplatamy w je w zajęcia w szkołach i ośrodkach, pozwalają naszym podopiecznym cieszyć się kontaktem z większym stadem.

Przejażdżka psim zaprzęgiem dostarcza niezapomnianych emocji, które nie są zarezerwowane jedynie dla zdrowych i w pełni sprawnych emocjonalnie i ruchowo.

W naszej pracy obserwujemy jak pies daje wiele dobrego i jak wspaniale wpływa na kontakt z
chorymi. Czasami pies pomaga w pełni wrócić do zdrowia, czasami jest wsparciem w przełamaniu lęku, innym razem jest najlepszą motywacją do pracy i ćwiczeń.
Ja bardzo lubię w swojej pracy wykorzystywać wizerunek psa i jego osobowość jako metaforę wielu przekonań i zachowań.

Psie życie jest niezwykle barwne, a pies sam w sobie to niesamowicie mądre stworzenie.

Opowieści o psach są tak bliskie temu jak dzieci rozumieją świat, że informacje, które płyną z takich terapeutycznych historii podopieczni chłoną jak gąbki i zapamiętują na lata. Dużo łatwiej im na przykładzie przyjaciela psa zobaczyć to, co dotyczy nas ludzi i nad czym możemy pracować.

Dlatego wykorzystuję wizerunek psa, by uczyć jak wychodzić poza schematy myślenia. Przynosi to zaskakujące efekty.

U boku psa łatwiej nam być sobą. Pies nie ocenia, nie krytykuje, akceptuje nas o każdej porze dnia i nocy i z każdym ładunkiem emocjonalnym, jaki nosimy na plecach i w sercu. W towarzystwie czworonoga jesteśmy bardziej spontaniczni i otwarci, czasami jego obecność wystarczy, by rozgonić wewnętrzne chmury. Pies to też najlepsza motywacja by ruszyć z miejsca i wyjść z sytuacji, która nas przytłacza.

Na przykładzie psiego życia i psich osobowości można się wiele nauczyć i spojrzeć na siebie z dystansu, z poziomu czterech łap. Już sama zmiana perspektywy może okazać się wyzwalająca.

 

 

 

Dwa słowa ode mnie (Eli Szymańskiej 😉 ):

Już niebawem ukaże się książka której Autorką jest Pani Kasia Kołodziejska pt. “Tup tup i teraz teraz”. 

Miałam niesamowitą okazję przeczytać ją i powiem Wam….wspaniała! Pełna ciepła i miłości do zwierząt. Wprowadza stan harmonii i spokoju w czytelniku. Myślę że będzie to prawdziwy HIT!

Już teraz serdecznie Wam ją polecam – obserwujcie Autorkę i nie przegapcie premiery!

 

WIĘCEJ NA TEMAT NASZEJ NIESAMOWITEJ AUTORKI DOWIECIE SIĘ KLIKAJĄC NA LINKI PONIŻEJ:

 

ZOBACZ INNE WPISY NA BLOGU:

4 bezcenne korzyści z kontaktu z końmi dla twojego dziecka!

4 bezcenne korzyści z kontaktu z końmi dla twojego dziecka!

Jest czymś zupełnie magicznym, ze wchodząc na teren stadniny, niezależnie jak ciężki miałam dzień, czuję się odprężona i szczęśliwa. Zupełnie mnie to zaskoczyło. Trafiliśmy do stadniny uciekając przed hałasem centrum miasta a otrzymaliśmy o wiele więcej. Konie, tak...

ZAJRZYJ TEŻ DO SKLEPU: